Znajdź miejsce na odrobinę humoru

Więc ten menedżer utrzymania ruchu wchodzi do baru i … To zdanie jest dokładnie tym, czym nasza redaktor magazynu Life Cycle (Boże błogosław jej sercu wielkości ziarnka grochu) rozpoczyna dyskusję nad każdym z moich artykułów, które przedstawiam jako propozycję do publikacji. Jest ona bowiem zdania, że samo czasopismo, jak też artykuły przeznaczone do publikacji, są poważne i nie ma w nich miejsca na humor.

W pełni zgadzam się z nią, że każdy, kto przygotowuje artykuł do publikacji, chce, aby czytelnik w sposób jasny i wyraźny odczytał jego przesłanie i zagadnienia w nim omawiane.

Z drugiej jednak strony szczerze mogę przyznać, że zetknąłem się z wieloma artykułami i referatami, które zawierały odrobinę humoru, a jednocześnie w bezpośredni sposób oddawały istotę prezentowanego zagadnienia. Podejrzewam też, że jest wiele osób, które mogłyby powiedzieć to samo.

„Jeśli wykonując swoją pracę, nie bawisz się dobrze, to znaczy, że nie wykonujesz jej należycie” – to krótkie powiedzonko Jacka Johnstona, mojego dowódcy na USS Simon Bolivar w 1981 r. Kończąc długotrwały i ciężki przegląd w stoczni, pracując po 26 godzin na dobę przy dokonywaniu ciągłych testów i prób łodzi (słowem „łódź” można określić łódź podwodną; okręt nawodny to tylko „tarcza strzelnicza”), nasze morale nie było zbyt silne. Każda z osób na łodzi była zmęczona i chora, chora i zmęczona, pracując według wyznaczonego nam harmonogramu. Potrzebowaliśmy choć krótkiej przerwy, by złapać oddech.

Jako porucznik marynarki, odpowiedzialny byłem za to, aby po okresie przeglądu konstrukcja łodzi była odpowiednio przygotowana oraz by zabezpieczenie pokrycia łodzi było na wysokim poziomie. To jest nudna i jak teraz myślę, niewdzięczna praca, która wymaga wielogodzinnego pełzania po powierzchni łodzi, za każdym razem po przybiciu do portu.

Kapitan Jack, obserwując mój kiepski stan psychiczny, pewnego razu wyciągnął mnie na małą „ojcowsko-synowską” pogadankę na temat marynarki wojennej, łodzi podwodnych i samego życia. Krótki wniosek z tej opowieści jest taki, że w ciągu kilku minut tej pouczającej rozmowy zostałem przekonany, że pracę traktuję w zły sposób, nie patrząc na nią całościowo, ale dostrzegając tylko pewne Znajdź miejsce na odrobinę humoru jej aspekty. I proszę mi uwierzyć, że gdy tylko nauczyłem się patrzeć na nią z pewnej perspektywy, moje życie stało się dużo lepsze.

Na przykład zrozumiałem, że zabezpieczanie powierzchni łodzi to nie tylko przykry obowiązek i praca sama w sobie, ale spełnia też niezwykle istotną rolę – powoduje, że łódź podwodna staje się dużo trudniejsza do wykrycia jako potencjalny cel. To niesamowite, kiedy dokonując detekcji dna oceanu, okazuje się, że nie ma możliwości jej wykrycia (a przynajmniej w sposób umożliwiający trafienie), gdy łódź jest zanurzona.

Podróżując po kraju i zatrzymując się w różnych miastach, spotykam wielu nieszczęśliwych ludzi – ludzi, którzy nie rozumieją, dlaczego muszą pracować tak ciężko i dostają w zamian tak niewiele. Czasami wszystko, czego oczekują, to tylko to, by ktoś ocenił ich pracę, porównał ich wyniki z wynikami innych pracowników i docenił ich konkurencyjność. W większości przypadków nie rozumieją oni istoty i zasad funkcjonowania firmy, w której pracują. Oczywiście mogą wiedzieć o tym, że firma produkuje pewne chromowane elementy, które wchodzą w skład jeszcze większego elementu i który ostatecznie tworzy gigantyczny wyrób, którego wartość jest taka, że pozwoliłaby nam na oszczędności 10% naszego domowego budżetu przez ponad 20 lat. Tyle tylko, że to nie stanowi odpowiedzi na pytania „po co ja tu jestem?” czy „co to oznacza dla mnie?”.

Deming* kiedyś powiedział: „Ludzie mają prawo do zadowolenia ze swojej pracy i poczucia prawa własności”. Gdzie więc zadowolenie? Gdzie prawo własności? Jak smutne jest to, że ogromna większość pracowników w tym kraju nienawidzi chodzić „do tego miejsca” na osiem godzin każdego dnia.

W poszukiwaniu zadowolenia

Jest wiele teorii i przykładów, które świadczą o tym, w jaki sposób należy podejść do tego zagadnienia. Wszystkie jednak skupiają się na tym, jak sprawić, by miejsce pracy było bardziej przyjazne dla pracownika i co kadra zarządzająca powinna zrobić, by ludzie byli bardziej zadowoleni z przebywania w środowisku, w którym tak naprawdę nie chcą być. Podejścia te jednakże zawsze skupiają się na procesie – nie zaś na ludziach.

Ja myślę w inny sposób. „Jeśli wykonując swoją pracę, nie bawisz się dobrze, to znaczy, że nie wykonasz jej należycie”.

Nasze życie staje się akceptowalne dzięki drobnym przyjemnościom. Oczywiście, gdybym wygrał na loterii, byłbym szczęśliwym wczasowiczem. Ale w ciągu całego życia jest wiele drobnych rzeczy, które tak naprawdę sprawiają, że chce się żyć. To mogą być pierwsze kroki naszego dziecka czy też moment, gdy pierwszy raz powie słowo „tata” lub też może być to po prostu zapach i wygląd świeżo skoszonego przez nas trawnika. Cokolwiek by to nie było, wspominając te sytuacje, uśmiechamy się, dają nam satysfakcję i siłę, by ciągle iść do przodu.

W pracy należy również poszukiwać właśnie takich drobnych i ulotnych rzeczy, które dają poczucie zadowolenia. Mogą się one często zmieniać, ale to one powodują, że będziesz czuł satysfakcję z przebywania w pracy oraz dadzą ci poczucie spełnienia.

To może być uczucie, które możesz mieć, gdy nauczysz któregoś z pracowników jakiegoś nowego rozwiązania, a później będziesz mógł zaobserwować, jak z sukcesem je wykorzystuje. Może to być również opracowanie przez ciebie nowego narzędzia raportowania i wykorzystanie go do przygotowania cotygodniowego raportu dla szefa. Może być też obserwowanie, jak twój zespół, zawsze tak powolny, ze zwykłej grupy ludzi staje się zrównoważonym i wydajnym zespołem profesjonalistów, mających wspólny cel.

W poszukiwaniu „odpowiedniej” pracy

Dla każdego z nas jest gdzieś odpowiednia praca. Czasami tylko trudno ją znaleźć i możesz przejść przez wiele miejsc i stanowisk, zanim znajdziesz tę właściwą.

Tak naprawdę to nigdy nie wiadomo, czy dane zajęcie jest już tym odpowiednim. I trzeba też wziąć pod uwagę, że pojęcie „dobrej” pracy zmienia się z czasem, gdy stajesz się starszy i bardziej dojrzały. Pamiętam, jak dostałem kiedyś pozwolenie na sprzedaż hot dogów i piwa na rodeo. Praca ta trwała sześć miesięcy i myślałem wówczas, że osiągnąłem najważniejszy cel swojego życia. Jednak ostatecznie ten etap mojego życia zawodowego okazał się krótkotrwały i poszedłem dalej w kierunku poszukiwania czegoś lepszego.

Każdy musi czerpać satysfakcję ze swojej pracy. W przeciwnym razie skażemy się na życie w ciągłym niezadowoleniu. I tego należy się trzymać. Zacznij szukać, a staniesz się jednym ze szczęśliwców, którzy znaleźli pracę, która wydawać by się mogło – została dla nich stworzona. Wówczas będziesz ją wykonywał dobrze i jednocześnie dobrze się przy tym bawił.

UR

Bob Call, Life Cycle Engineering

Bob Call, CMRP (Certified Maintenance and Reliability Professional), ma ponad 25-letnie doświadczenie w utrzymaniu ruchu i zagadnieniach niezawodności. Ma olbrzymie doświadczenie we wdrażaniu najlepszych praktyk utrzymania ruchu, procesów zarządzania gospodarką materiałową, szkoleniach umiejętności zawodowych i opracowaniu profesjonalnych technik zarządzania. Jego praca dla Life Cycle Engineering polega na wdrażaniu odpowiednich procesów niezawodności pracy, projektów reorganizacji magazynów materiałowych, programów dostosowywania się do wymagań wynikających z przepisów prawa, programów szkoleń umiejętności zawodowych oraz programów szkoleń umiejętności kierowniczych.

Artykuł pod redakcją Arkadiusza Gola


* William Edwards Deming (1900–1993) – amerykański statystyk, nazywany czasem „guru jakości”. Jako jeden z pierwszych w latach 50. zaproponował nowoczesne podejście do jakości produktów, wykorzystujące zarządzanie personelem, planowanie, projektowanie wyrobów i monitorowanie procesów. Sformułował tzw. czternaście zasad Deminga dotyczących wprowadzenia nowej filozofii jakości do organizacji. Opracował też tzw. Koło Deminga lub Cykl Deminga, określane też jako cykl PDCA (z ang. Plan-Do-

Check-Act) lub cykl P-D-S-A (z ang. Plan-Do-Study- Act) – schemat ilustrujący podstawową metodologię ciągłego ulepszania (ciągłego doskonalenia, KAIZEN).