Oferta rynkowa coraz szersza i bogatsza

    Cezary Brzozowski, dyrektor/prokurent w firmie VIA Technika Obróbki Powierzchniowej:

    Polski rynek rozwiązań przeznaczonych do mycia przemysłowego jest obecnie, w dobie globalizacji, ściśle powiązany z rynkami zagranicznymi. Czy w Polsce funkcjonują rodzime firmy, które mają potrzebę partycypowania w tzw. rynku mycia przemysłowego? Odpowiedź na to pytanie brzmi „tak”, jednak dotyczy to niewielkiej części producentów. W mojej opinii rynek mycia przemysłowego napędzany jest przez producentów seryjnych, a tacy funkcjonują w branży automotive czy lotniczej. W ciągu ostatnich 10 lat pojawiło się w Polsce wielu dystrybutorów technologii mycia i odtłuszczania. Są to przede wszystkim producenci maszyn z Niemiec. Kluczowymi czynnikami są tu, po pierwsze, lokalizacja – Polska jest sąsiadem Niemiec, a po drugie fakt, że Niemcy są europejskim liderem branży motoryzacyjnej.

    W związku z nowymi inwestycjami, przede wszystkim firm z kapitałem zagranicznym, które zostały w ostatnich latach zrealizowane w zakładach produkcyjnych w Polsce, dywersyfikował się także rynek produktów i usług w zakresie mycia przemysłowego. Nowością stały się usługi mycia czy odtłuszczania części. Rozwiązanie outsourcingu mycia przemysłowego, które od lat funkcjonuje na rynkach zachodnich, przyjęło się także w Polsce. Oferta jest coraz szersza i bogatsza, jednak i tak na razie daleko jej do tej, która jest dostępna na rynkach zachodnich.

    Ostatnie lata pokazały, że w Polsce poszerzyła się oferta w zakresie mycia przemysłowego. Mam tu na myśli pojawienie się kilku producentów z kapitałem polskim, centra dystrybucyjne technologii zagranicznych, a także wspomniane wcześniej usługi mycia przemysłowego. Czy można mówić o dużej konkurencji między tymi firmami? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. W pewnym sensie konkurencja oczywiście istnieje. Z drugiej strony wiele firm z kapitałem zagranicznym preferuje sprawdzone rozwiązania, to znaczy takie, które funkcjonują na ich rynkach rodzimych. Transfer technologii, ale także wiedzy, przenoszony jest wtedy na rynek polski w stosunku 1:1.