Inżynier na rynku pracy

Jeszcze nie tak dawno na pytanie – czy warto być inżynierem, kończyć studia techniczne – nie było jednoznacznej odpowiedzi. Dzisiaj opłaca się być inżynierem, absolwentem politechniki, a coraz mniej humanistą, kończącym uniwersytet.

Kiedy zajrzy się do gazety z ofertami pracy lub też wejdzie na jakikolwiek portal związany z pracą, to z całą pewnością liczba ofert typowo inżynieryjnych i technicznych jest większa. Firmy szukają ludzi ze ścisłym wykształceniem. Z badań przeprowadzonych przez firmę Cigno Consulting wynika, że na przykład w okresie styczeń – wrzesień 2005 w portalu Jobpilot aż 38,59 procent zamieszczonych ogłoszeń dotyczyło bezpośrednio inżynierów. Szczegóły przedstawione są na wykresie 1.

Jak widać, pośród ogłoszeń skierowanych do inżynierów najwięcej było tych dla inżynierów sprzedaży. Następna grupa ofert pracy dotyczyła inżynierów techników, a później inżynierów ds. jakości i wdrożeniowców. Warto wspomnieć, że oprócz tego przedsiębiorstwa poszukiwały: project managerów, projektantów, brygadzistów, kierowników budowy, inżynierów procesu, planistów produkcji, technologów czy w końcu administratorów sieci.

Głównych przyczyn wzmożonego zainteresowania osobami z dyplomem technicznym należy upatrywać przede wszystkim w napływie do naszego kraju zagranicznych inwestycji, przyczyniających się do rozwoju nowoczesnych technologii, a co za tym idzie, stwarzających zapotrzebowanie na kadrę inżynieryjną. Proces ten przybrał na sile po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Już blisko trzydzieści koncernów międzynarodowych – na przykład LG, Samsung, Siemens, Motorola, Phillips, TRW Automotive czy Delphi – ulokowało w naszym w kraju instytuty badawczo-rozwojowe, centra inżynieryjno-badawcze, centra finansowe, w których jest praca dla inżynierów.

Celem poszukiwań w minionym roku nie byli już tylko informatycy, ale również eksperci związani z budownictwem, geodezją, robotyką, automatyką czy odlewnictwem i metalurgią. Obecnie w Polsce szybko rozwija się branża motoryzacyjna, elektroniczna, informatyczna, przetwórstwa tworzyw sztucznych, spożywcza, budowlana oraz lotnicza.

Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że mamy w tej chwili do czynienia ze zjawiskiem „boomu na polskich inżynierów”. Nastał dobry czas dla posiadaczy dyplomów technicznych, który trwa i wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze trwał w najbliższych latach. Pojawia się jednak pytanie, czy ten „złoty” okres w jakimś stopniu przekłada się na złote w portfelach inżynierów, wpływa na zwiększenie ich zarobków. Jak wyglądały płace inżynierów w 2005 roku?

Zanim jednak skoncentrujemy się na samej strukturze i poziomie wynagrodzenia inżynierów, warto zatrzymać się przez chwilę na tych elementach, które w istotny sposób wpływają i kształtują wysokość pensji. Oczywiście nie ma tu miejsca na szczegółowe ich omawianie, ale spróbujemy je zdefiniować i wymienić. I tak przede wszystkim są to konkretne cechy danej osoby – w tym wypadku inżyniera, takie jak: wiek, staż pracy, poziom i rodzaj wykształcenia, wykonywany zawód, płeć, znajomość języków obcych. Oprócz tego niebagatelną rolę odgrywają cechy zakładu pracy, w którym dana osoba pracuje. Głównie chodzi tu o następujące elementy: wielkość zakładu, lokalizacja, rodzaj prowadzonej na rynku działalności, forma własności. Pamiętajmy, że wszystkie te elementy – zmienne wpływają na wysokość pensji inżyniera.

W roku 2005 średnie wynagrodzenie inżyniera w Polsce kształtowało się na poziomie 3852 zł brutto. W tym czasie przeciętne wynagrodzenie w całej gospodarce wynosiło 2318 zł brutto. Dla porównania, płaca minimalna wynosiła 849 zł brutto. Z przeprowadzonych analiz wynika, że najwyższe pensje otrzymywali inżynierowie w województwie mazowieckim (4420 zł). Powyżej średniej krajowej uplasowali się także inżynierowie z województwa pomorskiego (3902 zł). Najniższe zarobki przypadły inżynierom specjalistom z województwa świętokrzyskiego (2690 zł) oraz podkarpackiego (2824 zł). Płace w poszczególnych regionach przedstawione są na wykresie 2.

Sytuacja wygląda podobnie, kiedy porównamy zarobki inżynierów zajmujących najwyższe stanowiska. I tak na przykład w województwie mazowieckim mogli oni otrzymać 9975 zł brutto. Nieznacznie poniżej kształtowały się pensje w województwie pomorskim (9626 zł) i kujawsko-pomorskim (9922zł). Na drugim biegunie znaleźli się ci, którzy kierowali przedsiębiorstwami na Podlasiu (5067 zł) i w województwie zachodniopomorskim. Jak wynika z powyższych danych, lokalizacja przedsiębiorstwa w znacznym stopniu wpływała na wysokość zarobków. W zależności od miejsca zakładu pracy inżynierowie mogli zarabiać wręcz dwa razy więcej lub też dwa razy mniej. Ciekawe dane przedstawione są na wykresie 3 – wysokość stawek inżynierów w zależności od stanowiska i miejsca pracy.

Nie tylko stanowisko i lokalizacja zakładu pracy ma istotny wpływ na wysokość zarobków inżynierów. Dużą rolę w kształtowaniu inżynieryjnej pensji ma branża, w jakiej dany specjalista inżynier działa (patrz tabela 1).

Z poniższej tabeli wynika, że pracownicy najniższego szczebla w 2005 r. najsłabiej byli wynagradzani w branżach związanych z budownictwem, elektrotechniką oraz budową maszyn. Najlepsze płace są w przemyśle samochodowym, energetycznym i lotniczym. Spośród asystentów inżynierów najmniej zarabiali pracujący w budownictwie oraz w następujących branżach: budowa maszyn, obróbka metalu. Najwyższe zarobki były w IT i lotnictwie. Kierownikom projektów najwięcej płaciło się w sektorze IT oraz samochodowym, najmniej natomiast w sektorze związanym z budową maszyn i obróbką metali. Stanowiska najwyższego szczebla (dyrektor, prezes) najgorzej były wynagradzane w przemyśle związanym z obróbką metalu, budową maszyn oraz budownictwem, najlepiej w energetyce i IT. Ogólnie rzecz ujmując, inżynierowie pracujący na podobnych stanowiskach najhojniej zostali wynagrodzeni w sektorze IT oraz energetyce, najsłabiej doceniono ich pracę w następujących branżach: budownictwo, budowa maszyn, obróbka metali.

Napływ do Polski inwestycji zagranicznych, a także potrzeba międzynarodowej kooperacji na poziomie produkcji i handlu sprawiają, że znajomość języków obcych staje się warunkiem sine qua non. Niestety, jak wynika z badań, zaledwie około 40% inżynierów posługuje się swobodnie językiem angielskim. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej w przypadku takich języków, jak niemiecki czy francuski (10% inżynierów potrafi płynnie korzystać z jednego z tych dwóch języków). Nie powinien zatem dziwić fakt, że inżynierowie znający na poziomie bardzo dobrym choćby jeden z języków obcych mogą pochwalić się zarobkami średnio o 30 procent wyższymi. Co ciekawe, różnica w otrzymywanych pensjach zwiększa się wraz z wiekiem osób, by w przedziale wiekowym 36 – 40 sięgnąć prawie 50 procent. Inżynierowie nie mogą tylko rozwijać swoich umiejętności technicznych, ale muszą także pamiętać o tych nie mniej ważnych – językowych, jeśli oczywiście chcą lepiej zarabiać. Badania pokazują, że ci, którzy o to zadbali, w 2005 roku zarabiali do 30 procent więcej od tych, którzy tego nie uczynili.

Płace na poszczególnych stanowiskach w działach inżynieryjnych zależą także od wielkości firmy. Im większa firma, im więcej zatrudnia ludzi, tym większe są pensje. Na zarobki – szczególnie wyższej kadry technicznej – ma wpływ struktura własności. I tak dyrektorzy czy kierownicy pracujący dla firm zagranicznych mogą cieszyć się nawet o 20 procent większymi zarobkami niż ich koledzy wykonujący te same zadania w firmach z kapitałem polskim.

Podsumowując, rok 2005 okazał się rokiem dobrym dla inżynierów. Napływ inwestycji spowodował, że wiele firm poszukiwało inżynierów – technologów, projektantów i kierowników budów. Płaca była o około 1500 zł wyższa od średniego wynagrodzenia w całej gospodarce. By zarabiać więcej, warto było zatrudnić się w firmach zagranicznych działających w takich branżach, jak IT, energetyka, elektrotechnika czy przemysł samochodowy. O zarobkach decydowała również lokalizacja miejsca pracy. Tutaj prym wiodła Warszawa, gdzie średnie zarobki dla inżynierów osiągały 4420 zł brutto. Najgorzej przedstawiała się sytuacja w województwie świętokrzyskim i podkarpackim. Rok 2005 był dobry dla inżynierów, taka sama sytuacja powinna być w obecnym 2006 roku. Oby tak właśnie było.

   

Artykuł opracowany

przez firmę Cigno Consulting

Zawód inżynier – pewna lokata na przyszłość

  

   Napływ nowych inwestycji zagranicznych oraz dobra kondycja polskiej gospodarki znajdują odzwierciedlenie w zwiększonym zainteresowaniu zatrudnianiem inżynierów – absolwenci uczelni technicznych nie muszą się więc  martwić o pracę. Wszystko bowiem zapowiada, że przy starzejącym się społeczeństwie i poważnych już sygnałach o deficycie inżynierów, a także spadającym – racjonalnie nieuzasadnionym – zainteresowaniu studiami technicznymi, wkrótce polska gospodarka może mieć problemy z obsadzeniem stanowisk wymagających kompetencji technicznych.

 

   To zła wiadomość dla pracodawców, dobra jednak dla inżynierów, dla których nadchodzi czas obfitujący w oferty. Wraz z postępem technologicznym i rozwojem techniki zmieniają się oczekiwania pracodawców poszukujących kadry dopasowanej do bieżących potrzeb. Jednoznaczne wskazanie branży, która zdominuje rynek pracy w najbliższych latach, jest trudne.

 

   Powodem są wyraźne cykle występujące szczególnie w dziedzinach związanych z techniką, a warunkowane bieżącą koniunkturą i kondycją poszczególnych gałęzi przemysłu. Rozwój nowych technologii, a także podlegające szybkim i czasem nieoczekiwanym zmianom innowacje w technice nie ułatwiają prognozowania.

Najczęściej poszukiwanym inżynierem w 2005 roku był specjalista mechaniki. Obserwując trendy rynkowe, szczególne zainteresowanie firm produkcyjnych skierowane jest i będzie do absolwentów kierunków mechanicznych i elektrotechnicznych oraz specjalistów tych kierunków z doświadczeniem np. w jakości i utrzymaniu ruchu. Firmy te jednocześnie oferują duże możliwości szkoleń dopasowujących umiejętności pracowników do bieżących potrzeb.

 

   Bank Danych o Inżynierach poszukuje dla swoich klientów inżynierów jakości, utrzymania ruchu, procesu, technologów, projektantów i menedżerów produkcji. Faktem jest, że osoby te coraz rzadziej same szukają pracy, i to raczej firmy muszą o nich zabiegać. To wymusza na firmach produkcyjnych powolny wzrost płac.

 

   Ponad 92% inżynierów jest gotowych podjąć pracę wymagającą przeprowadzki. Do relokacji, w największym stopniu, może skłonić kadrę techniczną wyższe uposażenie (52,1%). Zdecydowanie najmniejszą rolę odgrywa atrakcyjność lokalizacji – czynnik ten za najważniejszy postrzega jedynie 7,1% ankietowanych. Jak podaje polskie Ministerstwo Edukacji – maleje zainteresowanie studiami na uczelniach technicznych, co może budzić niepokój wśród firm zatrudniających inżynierów. Z drugiej strony można namawiać młodzież do studiowania na kierunkach, takich jak:

mechanika, elektrotechnika, elektronika, automatyka czy informatyka. Absolwenci wyższych uczelni technicznych

nie powinni mieć problemów za znalezieniem pracy na otwierającym się europejskim rynku pracy.

 

Bank Danych o Inżynierach, www.bdi.com.pl